Chloe jej wyjaśniła.
- Matthew poszedł się rozejrzeć - dodała Zuzanna. - Chcesz powiedzieć, że on wciąż tu jest? - przestraszyła się Imogen. - Próbuje nam pomóc - wyjaśniła Sylwia. - Jak przyjdzie, to ja wracam na górę - oświadczyła Imogen z paniką w głosie. - Dlaczego? - spytała cicho Chloe. - Bo nie możesz spojrzeć mu w oczy? Flic spojrzała na nią ze złością. - Tu raczej nie chodzi o oczy. - Możliwe - odparła śmiało najmłodsza z sióstr. - Uspokójcie się, dziewczynki - poprosiła Sylwia. Zuzanna obserwowała Imogen przez chwilę, ale się nie odzywała. - Czemu tak na mnie patrzysz? - spytała tamta. 295 Matthew wrócił z ogrodu całkiem przemoczony. - Nic. Klucze do samochodu i inne są w kurtce. - Zamknął za sobą drzwi i podniósł coś do góry. - I jeszcze to. - Popatrzył na nalepkę. - Mam nadzieję, że nie było mu to pilnie potrzebne. - To jego spray na serce! - zawołała Sylwia, także bliska paniki. - Używał tego w sobotę po wypadku - przypomniała sobie Flic. - Biedny stary John... - westchnęła Chloe. Imogen stała oparta o jedną z szafek i nic nie mówiła. - Dobrze się czujesz, Imo? - spytała Zuzanna. - Jasne, że nie! - wybuchnęła nagle Flic. - Jak my wszystkie! Ale może poczułybyśmy się lepiej, gdyby on się stąd wyniósł! Matthew ją zignorował. - Jeszcze coś, Sylwio? - zwrócił się do teściowej. - Może powinniśmy się z kimś skontaktować w sprawie Johna? - Same to zrobimy! - wrzasnęła Flic. Nagle z oczu trysnęły jej łzy złości. - Mówiłam ci, Groosi, dłużej go tu nie zniosę, rozumiesz? - Cała się trzęsła. - Flic, to nam nie pomaga... - Proszę, obiecaj mi, że nie pozwolisz mu dalej tu mieszkać! Bo inaczej zabiorę stąd Chloe i Imo, znajdę... - Flic, kochanie... - Zuzanna chciała ją objąć. - Odwal się! - Flic wyszarpnęła się, podeszła do babki i chwyciła ją za obie ręce, w skrajnym zdenerwowaniu. - Naprawdę zrobię to, Groosi, przeniesiemy się do hotelu albo do koleżanek, gdziekolwiek. Mało jeszcze przeszłyśmy? - Nigdzie stąd nie pójdę! - wykrzyknęła Chloe. Imogen zakryła twarz rękami. - Nie zniosę tego dłużej! - Wychodzę - oświadczył Matthew. Patrząc na Flic, niemal uwierzył, że to nie przedstawienie. Albo najstarsza córka Karo ma poważny rozstrój nerwowy, albo w przyszłości zdobędzie Oscara. - Wychodzę, Sylwio, zanim to wszystko wymknie się spod kontroli. - Matthew, proszę, zaczekaj - przekonywała go Sylwia. - Przyszedłem tu tylko po to, żeby spokojnie pogadać z tobą o przyszłości. Pomyślałem, że mógłbym chociaż zasięgnąć twojej rady w kilku sprawach. - Nie ma mowy o żadnych spokojnych pogawędkach z naszą babcią. - Flic zacisnęła rękę na ramieniu Sylwii. - Nie będziesz z nim rozmawiać bez świadków, Groosi. Nie będziesz, jasne? Przecież on jest niebezpieczny!