Dzięki wieloletniej praktyce Sinclair skutecznie
ukrył zdenerwowanie. - Nadal uważam, że byłoby lepiej, gdybym zjawił się pijany. Co wy na to? - Ja bym tak zrobił - mruknął Bates. - A ja nie - oświadczył lokaj. - Przecież masz się wkupić w łaski wyższych sfer. Jeśli wprawisz ich przedstawicieli w zakłopotanie, staniesz się dla nich niepożądaną osobą, a wtedy cała gra pójdzie na marne. Sinclair pokiwał głową. - Słuszna uwaga. - Poza tym musisz być trzeźwy, by zrozumieć, że popełniasz największy błąd w życiu - dodał Bates. - Jeden z wielu. Ale gdyby wszystkie moje błędy wyglądały jak Vixen Fontaine, nie żałowałbym ich ani przez chwilę. - Sięgnął po rękawiczki z koźlęcej skóry. - Romanie, lord Stiveton przyśle rzeczy córki. Zanieś je do sypialni przylegającej do mojej. - Powiedz to również Milo, bo mnie nie będzie słuchał. - Już to zrobiłem, ale chcę, żebyś ty czuwał nad wszystkim. Lokaj westchnął. - Dobrze. Wolałbym jednak, żebyś ufał nie tylko czterem ludziom na świecie. Sin uśmiechnął się i klepnął go po plecach. - Kto powiedział, że ci ufam? Roman łypnął na niego spode łba i rzucił burkliwym tonem: - Przygotuję ci walizkę na wypadek, gdybyś zmienił zdanie. 4 Jedyne, co Victoria zapamiętała ze swojego ślubu, to lśnienie. W świetle wpadającym przez ogromne kolorowe witraże oraz w migotliwym blasku setek świec iskrzyły się korale, perły, cenne kamienie. Nie zemdlała, choć wystarczyłby lekki podmuch wiatru, żeby osunęła się na marmurową posadzkę. Zjawili się wszyscy, od księcia Jerzego po księcia Wellingtona i księcia Monmoutha. Uśmiechali się dobrotliwie, gdy bezmyślnie powtarzała słowa arcybiskupa. Cała uroczystość wydawała się jej wielkim oszustwem. Goście nie musieli być tacy weseli, nie musieli świętować katastrofy. Kiedy arcybiskup ogłosił ich mężem i żoną, a Sinclair Grafton uniósł jej welon, w jego bursztynowych oczach dostrzegła rozbawienie. Spiorunowała go wzrokiem. - Nie chmurz się - szepnął. - Nie sprawię ci zawodu. Nachylił się i musnął wargami jej usta. Nad słowami, które rasowemu uwodzicielowi raczej nie przeszłyby przez gardło, zastanawiała się