Helene posłała jej przebiegłe spojrzenie, które mówiło:
„Och, gdybys tylko wiedziała”. Udały sie winda do apartamentu Marli, gdzie fryzjerka od razu przystapiła do rzeczy. Namówiła Marle na mycie, od¿ywke i obciecie tego, co jeszcze zostało. Z wyrazem powagi na twarzy, jakby rzezbiła piata twarz w skale góry Rushmore, Helene pracowała goraczkowo, mruczac cos pod nosem, potrzasajac głowa a na koniec zabrała sie do suszenia tego, co Marla uznała za dzieło geniusza. Krótkie mahoniowe loczki prawie zupełnie zasłaniały blizne i wdziecznie opadały na kark. 188 - Szczesciara z pani - stwierdziła Helene, przekrzywiajac głowe i przygladajac sie efektom swojej pracy. Odpowiedziało jej drwiace spojrzenie Marli, która w lustrze widziała swoja wcia¿ jeszcze opuchnieta i posiniaczona twarz. - O, tak - upierała sie Helene - te brzydkie kolorki wkrótce znikna, a pani oczy i kosci policzkowe sa po prostu wspaniałe. Widac od razu. -W zachwycie wzniosła w góre rece i oczy. - Powinna pani zobaczyc, nad czym ja czasem musze pracowac! - Dziekuje - powiedziała Marla i poczuła, ¿e sie rumieni. Komplement sprawił jej zadowolenie. Do diabła, dzisiaj zje w koncu kolacje razem ze wszystkimi. Nawet jesli ona bedzie musiała sie ograniczyc tylko do zupy. Nawet jesli druty beda jej przeszkadzac. To jej rodzina, a ona musi poczuc sie wreszcie jej czescia, stworzyc nowa wiez ze swoja córka i me¿em. Odprowadzajac Helene do drzwi, spojrzała przelotnie w wielkie lustro w holu i stwierdziła, ¿e rzeczywiscie wyglada lepiej. Zadzwonił telefon i Marla bez wahania podniosła słuchawke. - Halo? - Marla? To ty? - spytał kobiecy głos. - Halo? - W słuchawce odezwał sie nagle głos Carmen, która odebrała telefon w innym pokoju. - Ju¿ jestem - rzuciła Marla szybko. Rozległ sie dzwiek odkładanej słuchawki. - Tak, to ja - odparła. Katem oka dostrzegła, ¿e Eugenia, która stojac w drzwiach ¿egnała fryzjerke, odwróciła sie gwałtownie. - Dzieki Jezusowi w koncu udało mi sie z toba skontaktowac - powiedziała rozmówczyni, wzdychajac z ulga. - To ja, Cherise. Od dnia wypadku cały czas usiłowałam sie do ciebie dostac. 189 Drzwi frontowe zamkneły sie cichym trzaskiem i Eugenia wróciła do holu, spogladajac na Marle surowo, jakby była nauczycielka, a jej synowa niegrzeczna uczennica, przyłapana na sciaganiu. - Dzwoniłam wielokrotnie, ale za ka¿dym razem słyszałam, ¿e to niemo¿liwe. Nick poradził mi jednak, ¿ebym próbowała dalej i... Pan Bóg musiał wysłuchac moich modłów. Jak sie czujesz? - spytała Cherise głosem pełnym troski. - Lepiej. - Marla znów napotkała pełen dezaprobaty