Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/opalanienatryskowe.opole.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/tymek10/ftp/opalanienatryskowe.opole.pl/paka.php on line 5
– Nie smuć się zdrów monachum.

– Nie smuć się zdrów monachum.

  • Gustaw

– Nie smuć się zdrów monachum.

01 March 2021 by Gustaw

Mniszek skinął głową, jakby właśnie te słowa spodziewał się usłyszeć. – No, chwała Bogu, choremu jakby się poprawiło – mówił w powrotnej drodze Kleopa. – Wiesz, jak to Dawida przezwał – monachum. Dziwaczy święty starzec... Co, jutro przyjdziesz? – spytał przewoźnik dziwnie dziś milkliwego chłopaka. A ten jakby nie słyszał. Tak zatem było „słomkowego” dnia, a potem nastał dzień ostatni, kiedy wszystko się zakończyło. A tego ostatniego dnia tyle się zdarzyło rozmaitych rzeczy, że daj Boże nie pomylić się i niczego nie opuścić. Dzień ostatni. Poranek Zaczniemy, jak należy, od samego ranka. O dziewiątej, kiedy jeszcze dobrze nie rozedniało, od strony jeziora rozległo się długie buczenie – to przybył z Modroozierska parowiec „Święty Wasilisk” z nowym, najemnym kapitanem. Pani Lisicyna zdążyła już przedtem wypić kawę i siedziała przed lustrem, z zadowoleniem oglądając swoją zupełnie już czystą twarz. Odwracała się to tą, to tamtą stroną i wciąż nie mogła się nacieszyć. Buczenie usłyszała, ale nie zwróciła na nie uwagi. A szkoda. Od posępnego, przeciągłego sygnału upłynęła mniej więcej godzina, no, może trochę więcej, gdy do pokoju Poliny Andriejewny, która już zjadła śniadanie, ubrała się i właśnie zamierzała iść do Berdyczowskiego, zastukał mnich, służka archimandryty Witalisa. – Czcigodny ojciec przeor prosi, by raczyła pani udać się do niego. – Czerniec skłonił się uprzejmie, lecz tonem nieznoszącym sprzeciwu dodał: – Już zaraz. Kareta czeka. Na pytania zdziwionej pątniczki odpowiadał wymijająco. Można powiedzieć, że w ogóle nie odpowiadał, ot, tylko tak, monosylabami. Ale z wyglądu posłańca pani Polina wywnioskowała, że w klasztorze stało się coś nadzwyczajnego. Nie chce mówić – nie trzeba. Wahała się przez chwilę, czy brać ze sobą sakwojaż, ale w końcu go zostawiła. Uznała, że jechać do monasteru z narzędziem mordu to świętokradztwo. Dla zabezpieczenia się przed ciekawską służbą zawinęła rewolwer w koronkowe pantalonki i wsunęła na samo dno. Pomoże czy nie – Bóg jeden raczy wiedzieć. Dojechali szybko – w dziesięć minut. Wysiadłszy z powozu i rozejrzawszy się po dziedzińcu klasztornym, Polina Andriejewna upewniła się w swoich przypuszczeniach: tak, coś się stało. Mnisi nie chodzili jak zazwyczaj powoli, kołysząc się z boku na bok, tylko biegali. Jeden zamiatał i tak czysty bruk, inny targał gdzieś pierzyny i poduszki, a najdziwniej wyglądało, jak do cerkwi soborowej truchtali z zakasanymi habitami śpiewacy chóru archimandryckiego, z brzuchatym i wyniosłym regentem na czele. Co za dziwy! Przewodnik zaprowadził damę nie na pokoje archimandryty, tylko na archijerejskie, przeznaczone dla najważniejszych gości i zwykle niezamieszkane. Tu w sercu pani Poliny coś zadrżało, ale od razu stłumiła nachodzące ją myśli jako nierealne i grożące rozczarowaniem. A jednak przeczucie jej nie oszukało! Wpadające do refektarza słońce świeciło wchodzącej w twarz, w plecy zaś – osobom siedzącym za długim stołem, nakrytym białym obrusem, dlatego z początku pani Lisicyna zobaczyła tylko sylwetki kilku mężczyzn, trwających w statecznym znieruchomieniu. Ukłoniła się z szacunkiem od progu i nagle usłyszała głos ojca Witalisa: – Oto, władyko, osoba, którą życzyłeś sobie widzieć. Pani Polina szybko wyciągnęła z etui okulary, zmrużyła oczy i wydała lekki okrzyk. Na honorowym miejscu, w otoczeniu klasztornej starszyzny, siedział Mitrofaniusz – żywy, zdrowy, może tylko trochę wymizerowany i blady. Archijerej obrzucił „moskiewską szlachciankę” od stóp do głów wzrokiem niezapowiadającym niczego dobrego i w milczeniu poruszył wargami. Nie pobłogosławił, nawet nie skinął głową. – Niech z nami zje, potem z nią pomówię.

Posted in: Bez kategorii Tagged: sukienki dla pań po pięćdziesiątce, maseczka naturalna, jennifer aniston filmweb,

Najczęściej czytane:

ona wyrazu. - Wprawdzie uważasz, że nie jesteś zdolny do miłości, ale oszukujesz sam siebie, po¬nieważ boisz się zaufać uczuciom. Rozumiem to, sama też przed nimi uciekałam, ale coś się zmieniło. Zakochałam się w tobie, Mark. - Zauważyła jego gest protestu, i potrząs¬nęła głową. - Przepraszam, nie powinnam cię tym obarczać. Nie obawiaj się, niczego od ciebie nie chcę, niczego nie oczekuję. Umiem żyć sama, robię to od lat. Jestem dorosła i potrafię się z tym pogodzić, ale z Henrym jest inaczej. On nie może cię stracić. Skrzywdziłbyś go, gdybyś odmówił mu swojej opieki i swoich uczuć, a ja nie pozwolę skrzyw¬dzić Henry'ego. Zostawiam ci go. ...

Powiedziała tyle ważnych rzeczy naraz, że Mark nie wie¬dział, co z tym fantem począć. I te rysy jej twarzy - ściąg¬nięte w opanowaną maskę, która skrywała jakieś cierpienie. Czy to wiązało się z wyznanym właśnie uczuciem do niego? - Mam go oddać jutro o siódmej, tak? - upewnił się. Tammy nie odpowiedziała, odwróciła się i szybko odeszła, by Mark nie dostrzegł łez, których nie mogła już dłużej powstrzymywać. ... [Read more...]

a chmura miękkich drobnych loczków. Dyskretny makijaż podkreślał kontur wielkich piwnych oczu, a delikatna szminka ożywiła lekko kolor ust. ...

Tammy wyglądała oszałamiająco! - Jak to zrobiłaś? - wyrwało się księciu i tym razem to w jej oczach zamigotało rozbawienie. - No proszę, a ja się martwiłam o swoje maniery. ... [Read more...]

- Z przyjemnością.

Mark nie mógł zasnąć. W końcu koło drugiej w nocy wstał, ubrał się i wyszedł na zewnątrz, żeby przejść się nad jeziorem. Do czasu śmierci Jeana-Paula wiódł w miarę nieskom¬plikowane życie, a przynajmniej mniej skomplikowane niż obecnie. Trzymał się z dala od zamku i obowiązujących w nim konwenansów. Sprawowanie władzy, pławienie się w luksusach i uważanie się za kogoś lepszego od zwykłych śmiertelników było mu najzupełniej obce. Jego ojciec był młodszym bratem panującego. Bracia żyli ze sobą w zgodzie - do czasu - ale ich synowie, wycho¬wani przez dwie bardzo różniące się kobiety, już nie. Matka Franza i Jeana-Paula była niewiarygodną snobką, która za swoje największe osiągnięcie życiowe uważała małżeństwo z księciem i książęcy tytuł. W przeciwieństwie do niej mat¬ka Marka była osobą życzliwą ludziom, pogodną, stroniącą od dworskiej obłudy, arogancji i egoizmu. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 opalanienatryskowe.opole.pl

WordPress Theme by ThemeTaste